wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 4

Louis POV

-Dziękuję doktorze Wilson, kiedy powinna się obudzić?-zapytał Liam, gdy lekarz powiedział nam o stanie Blaze. Znajdowaliśmy się właśnie w prywatnej klinice, gdyż po straceniu przytomności przez dziewczynę, nie mogliśmy jej nijak obudzić.
-W przeciągu kilku godzin.  Kiedy to nastąpi, proszę o poinformowanie mnie, muszę zająć się jeszcze innymi pacjentami.-powiedział wychodząc z sali.
-Kim ona tak w ogóle jest Zayn? Znasz może jej nazwisko, miejsce zamieszkania lub opiekunów? Bo zakładam, że nie jest pełnoletnia.-zadał pytanie Harry, które nurtowało chyba nas wszystkich.
-Ma już osiemnastkę, pochodzi z wyspy San Marco, jej matka jest modelką, a ojciec fotografem, nazwisko to Russo.
-Skąd wiesz, że nie kłamie? Może uciekła z domu i szuka jej pół Europy.-odezwał się milczący do tej pory Nialler -Po jej rozmowie telefonicznej możemy spodziewać się wszystkiego.
-Rozumiałeś cokolwiek z tego co mówiła?-zapytałem zdumiony.
-W przeciwieństwie do was, ja lubię poznawać nowe języki, a to jeśli się nie mylę był włoski.

-Dobra spokój Horan, śpiąca królewna nam się budzi.-oznajmił Liaś, na co wszyscy zwróciliśmy się w stronę łóżka szpitalnego.

                Czerwono włosa zaczęła wiercić się na posłaniu, jakby próbowała się przeciągnąć. W końcu powieki dziewczyny uchyliły się powoli, ukazując nam ciepły brąz jej oczu.

-Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Kim wy jesteście?

-Nie pamiętasz co się działo kilka godzin temu?-rzucił zdziwiony Harry.

-Nie. Ostatnie co pamiętam to bitwa. W co wyście się w ogóle odziali? Gdzie wasze szaty?

-Dziewczynka nieźle oberwała w głowę.-zaśmiał mi się do ucha Styles.

-Który mamy rok Blaze?-zapytał Malik, widocznie zmartwiony.

-1025 i nie jestem Blaze tylko Hestia.

-Wcale że nie, jest 21 lipca 2013 roku godzina 922.-powiedział Horan- Musieliśmy siedzieć całą noc w szpitalu, w którym nie ma nawet porządnego bufetu, a ty się zgrywasz! Mam tego dość! Zadzwońcie do mnie jak znormalnieje! Cześć!-wrzasnął i wybiegł z sali.

-Nie przejmuj się mała, on tak ma, gdy nie zje czegoś przez dłuższy czas.-odezwałem się, by jakoś rozluźnić napiętą atmosferę.
-To tak jak Sybir, zawsze głodny. Czyli że zaklęcie spełniło swoją rolę.
-Czekaj, o jakim ty zaklęciu mówisz?-wtrącił zniecierpliwiony Zayn.
-Mieliśmy odrodzić się na nowo, by stawić czoło siłom zła. Skoro ja tu jestem, to reszta też musi, a wnioskując z waszego zachowania, jesteście nimi wy.-wyszeptała poważnie i gdybym nie stał tak blisko niej, nic bym nie usłyszał.

1 komentarz:

  1. Hej! ;) Wpadłam tu jakiś czas temu i postanowiłam nadrobić rozdziały. Są mega krótkie, więc zajęło mi to dosłownie moment. Muszę się doczepić do pewnej rzeczy. Mianowicie do tego, że w niektórych zdaniach wyrazy przeskakują Ci do następnej linijki. To bardzo niefajnie wygląda i razi w oczy podczas czytania. No i w dialogach widzę błędy ;) Chodzi mi o interpunkcję przed dywizem (który tak naprawdę powinien być półpauzą bądź myślnikiem). Ale nie będę wchodzić w takie szczegóły;)

    Opowiadanie jest ciekawe, widać, że masz pomysł na bohaterów i wydarzenia, a to najważniejsze. Podoba mi się, że poznajemy perspektywy nie tylko jednego bohatera. Brakuje troszkę opisów;) Ale ogólnie podobało mi się i życzę Ci dużo nowych pomysłów! ;)

    Pozdrawiam! ;*
    A jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie;) W spamie zostawiłam reklamę.

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń